Ta łapa mnie ciągle boli :( Na początku spaceru myślałam, ze już jest dobrze - mogłam normalnie chodzić i nie bolała. Ale wystarczyło kilkadziesiąt kroków i było tylko gorzej. Zaczęła mnie boleć, a potem coraz bardziej i bardziej... W końcu ledwo mogłam chodzić.
Na domiar złego nabawiłam się jeszcze na tej samej łapce rany. Może nie jest ona śmiertelna, ale dokłada nieprzyjemności. Nawet nie wiem, skąd ona się wzięła :( Nikt tego nie wie, dlatego po spacerze zostałam przeprowadzona do innego boksu - myślą, że z tamtym jest coś nie w porządku.
Poza tym byliśmy nad wodą, za którą, jak już mówiłam, niespecjalnie przepadam. Ja tam wolałam pozaczepiać ludzi, wyciągnąć od nich coś smakowitego i oczywiście poleniuchować na brzegu ;) Potem wróciliśmy do schroniska i poleniuchowaliśmy na wybiegu razem z Ramisem, Harrym i Koką. Chociaż... Może nie do końca ;) JA leniuchowałam, a oni tylko chwilami się do mnie przyłączali - raczej woleli się bawić, biegać za piłką i chlapać w misce z wodą. Cóż za marnotrawstwo wody i energii...
Na koniec, jak już mówiłam, przenieśli mnie do innego boksu. A właściwie dosłownie wnieśli mnie - ze względu na moją chorą łapkę. Ale moja opiekunka powiedziała, że przyjdzie do mnie we wtorek, bo jesteśmy z kimś umówione - ciekawe z kim :)
- Kira
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz