poniedziałek, 2 marca 2015

Takie bidy się zdarzają... Aż smutno patrzeć...

Wiecie co? Ostatnio zobaczyłam w schronisku taką sierotkę, taką bidę... Znaczy psa konkretnie. Ale ten pies zachowywał się jak nie pies. Jakiś taki mizerny, smutny. Niczym się nie interesował, chciał tylko schować się przed światem i leżeć w kąciku. Aż żal było na niego patrzeć. Mimo że zwykle nie przepadam za innymi psami, jakoś zupełnie nie miałam ochoty go zaczepiać. Zresztą sami zobaczcie - te oczy mówią wszystko...


Wspomniana bida ma na imię Ralf. Chłopak miał Pana, był kochany. Niestety Pana już nie ma. Odszedł i już nie wróci - umarł, a pies pozostał. Pies, którym nikt z rodziny nie chciał się zająć. Oddali go do schroniska, gdzie jeszcze bardziej przeżywa utratę ukochanego Opiekuna.

Ralf młody już nie jest - ma 11 lat. Jest psiakiem dość dużym, mniej więcej wielkości owczarka. Niestety psim staruszkom, zwłaszcza tym większym dużo ciężej jest znaleźć dom niż psiakom w sile wieku. A przecież one kochają tak mocno. A Ralf jest naprawdę kochanym i uroczym psem. Jest spokojny, z innymi czworonogami się dogaduje, unika kłótni, jak tylko może. Do ludzi na pewno się mocno przywiązuje - to widać, jak tęskni za swoim Panem. Do obcych lekko zdystansowany, ale po chwili przekonuje się, że ręce, mimo że nieznane, też chcą pogłaskać, przytulić i pocieszyć. Po prostu psi ideał z tego Ralfa. Mam nadzieję, że uda mu się znaleźć dom na stare lata i nie zgaśnie nam w schronisku.


Ralf nie jest jedynym takim smutaskiem w schronisku. Mamy też inną bidulkę, która za kratami traci nadzieję. Lilo z wyglądu jest przeciwieństwem Ralfa. Jest malutka i okrąglutka. Jeszcze niedawno potrafiła się szeroko uśmiechać, o tak:


Niestety dzisiaj już nie jest tak wesoła. Jej historia zaczęła się ponad rok temu, kiedy jej Pan umarł. Wtedy też pierwszy raz trafiła do schroniska. Szybko zaczęła wychodzić na spacery z wolontariuszami. Mimo utraty Pana, dość szybko stanęła na łapki. Cieszyła się z każdego spaceru i wierzyła, że jeszcze ktoś ją pokocha. Zdjęcie uśmiechniętej Lilo zostało zrobione zeszłego lata. Wkrótce potem stała się rzecz wspaniała - Lilo powędrowała do domku :) Niestety szczęście nie trwało długo. Po kilku miesiącach sunia wróciła do nas - jej Pani zachorowała i nie była w stanie się nią opiekować. Lilo bardzo to przeżyła, to już nie był ten sam pies, co wcześniej. Stała się smutna, chyba nie wierzy już w kolejną szansę. A jest psiakiem wspaniałym. Ma swoje lata - już ok. 10, ale wad nie ma praktycznie żadnych. Jest spokojna, grzeczna i usłuchana. Uwielbia kontakt z człowiekiem i bardzo go potrzebuje. Z innymi psiakami dogaduje się dość dobrze. A do tego jest rozmiarów kompaktowych. Czego chcieć więcej? Dlaczego więc wciąć szuka domu?


Ja ich rozumiem, sama też jeszcze nie tak dawno miałam dom. Wiem, co to znaczy mieć rodzinę. Ale staram się dzielnie trzymać, wierzę, że ktoś mnie jeszcze pokocha. Moja Opiekunka wciąż mi powtarza, że mnie kocha - ja ją też. I obiecuje mi, że znajdzie mi dom, a jeśli sama w końcu będzie mogła mieć psa, a ja ciągle będę czekać, to bez chwili wahania mnie przygarnie.

Jestem młodsza od Lilo i Ralfa, ale mam też swój charakterek, który niestety utrudnia mi znalezienie domu. Mam nadzieję, że jednak przyjdą jacyś cudowni ludzie, którzy pokochają mnie, pokochają Lilo i Ralfa. Ja w to wierzę - wierzę za tych, którzy już nie mają nadziei!

- Fara