sobota, 28 czerwca 2014

Woda? Czy ja wiem? Może jednak podziękuję


No i kolejny dzień za nami. Dzisiaj też byłam na spacerze - razem z Ramisem poszliśmy nad wodę. On to od razu wskoczył, zaczął się taplać i biegać za patykami. Nie wiem, co on widział w tym stawie... Po co się pchać do wody? Potem jest się tylko niepotrzebnie mokrym. Dobra, podejdę, napiję się, nawet łapki trochę zamoczę, ale nic więcej. Wolę jednak mieć grunt pod nogami.


Spotkaliśmy nad wodą Lolę i Sparrowa. Lola też by tylko się w tej wodze taplała, za to Sparrow był bardziej w moim typie. Trochę może przesadzał z tym strachem przed wodą - przecież podejść można, ale zgadzał się ze mną, że nie ma, po co się moczyć. Za to można trochę poszaleć na brzegu ;)


Trochę pobawiliśmy się, poopalaliśmy się w cieniu i pora była wracać do schroniska. Na szczęście jeszcze nie do klatki. Zostałam wyczesana, a potem razem z Ramisem i Fado mogliśmy pohasać na wybiegu. Tyle że nikomu się specjalnie nie chciało już ;) Trochę się pobawiliśmy, ale było za gorąco na szaleństwa, więc trochę też poleniuchowaliśmy w cieniu. A potem trzeba było wracać za kraty...


Trzymajcie się!
- Kira

czwartek, 26 czerwca 2014

Nareszcie wolność! Przynajmniej na chwilę ;)

Hej, hej :) Jestem tu nowa ;) Mówią na mnie Kira i mam dopiero 2 lata. I nie wiem, czemu muszę żyć za kratami... No ale cóż mogę zrobić? Dlatego ogromnie się cieszę, że dzisiaj mogłam wyjść chociaż na chwilę i pobiegać po trawie :)


Ale zacznijmy od początku. Siedzę sobie grzecznie w boksie, a ty nagle ktoś podchodzi. Mówi mi "Cześć, chcesz iść na spacer?". Jak mogłabym mu (a właściwie jej) odmówić? No to wypuściła mnie, zapięła na smycz i wyszłyśmy :) Trochę ją chyba za mocno pociągnęłam na początku, ale tak bardzo cieszyłam się tą pół-wolnością, że nie umiałam się powstrzymać. Miałam w sobie tyle energii do rozładowania, dlatego jeszcze bardziej się ucieszyłam, kiedy poszłyśmy na wybieg, gdzie puściła mnie wolno. Oczywiście z pewnymi ograniczeniami w postaci płotu ;) Ale było i tak SUPER! Biegałam, biegałam, biegałam aż się zmęczyłam. Wtedy przystawałam na moment i przyglądałam się dziewczynie, która była ze mną.


A ona? Próbowała mnie wołać, coś nawet chciała mi dać. Czasami podbiegłam, szybko zlizałam smakołyk z jej rąk i poleciałam dalej. A ona nie zrażała się. Przychodziłam coraz częściej i coraz bardziej mi się to podobało. A potem przyszedł do nas Ramis i razem szaleliśmy na wybiegu. Świetny z niego chłopak, tylko jakiś taki puszysty ;)


Kiedy już się wybawiliśmy, z powrotem zostałam zapięta na smycz. Razem z moją opiekunką (TAK! Mam w końcu kogoś, komu na mnie zależy! :D) posiedziałyśmy trochę i poznawałyśmy się lepiej. W pewnym momencie przywiązała mnie do barierki i odeszła kawałek. Myślałam, że znowu mnie zostawi. Na szczęście ona odeszła tylko kilka metrów dalej, a za to do mnie podeszli inni fajni ludzie :) Potem wróciła moja opiekunka i wszystko było dobrze :)


Szkoda tylko, że spacer tak szybko się skończył i musiałam wracać za kraty. Mam nadzieję, że ta dziewczyna jeszcze do mnie przyjdzie...

- Kira

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Tyle się działo!

Cześć wszystkim :) Wiem, że dość dawno nie pisałem, ale działo się tak dużo, że zabrakło mi czasu. Były spacery i imprezy i w ogóle :D Ale zacznijmy od początku ;)

W czwartek ludzie wymyślili sobie jakieś dziwne święto, więc nie mogłem iść na spacer. Ale za to moja opiekunka przyszła do mnie w piątek :) Byliśmy na spacerze z Lolą, Harrym i moim nowym kolegą Ramisem. Pobiegałem, poszalałem, a potem wróciliśmy i poszliśmy na wybieg. Tym razem z całego toru został tylko jeden płotek i tunel, więc nie mieliśmy na czym ćwiczyć (zresztą po co, skoro wszystko umiem :P) Ale przeskoczyłem przez płotek na najwyższym poziomie :D


A w sobotę byliśmy na imprezie zwanej Zwierzynalią :) Było tam duuuuuuużo psów i duuuuużo ludzi, a nawet takie śmieszne zwierzątka - fretki. Było naprawdę super! Ludzie często do mnie podchodzili, a dzieci chciały ze mną ćwiczyć na torze. Co do tego nie byłem do końca przekonany, bo musiałem zostawić moją opiekunkę. Na dodatek dzieci zupełnie nie wiedziały, jak mi pokazać, co mam robić. Ale dałem z siebie wszystko ;) Poznałem też kolegów z innych schronisk i nie tylko. Zakumplowałem się z taką Majką - fajna dziewczyna ;) I byłbym zapomniał - byłem na scenie ;) Pokazałem, jak ładnie znam komendy i jaki fajny jestem. Ze mną byli jeszcze Lola, Fado i Flawia. Co prawda scena była trochę śliska, ale daliśmy radę - nawet jak wszyscy na nas patrzyli ;)


A potem był niedziela. Znowu pojechałem na tą imprezę. Mówili mi, że będę znowu się pokazywał - tym razem na torze do agility. Dla mnie to żaden problem - to tylko fajna zabawa :) W pewnym momencie podeszły do nas jakieś dziewczyny. Zapytały, czy jestem do adopcji - no pewnie, że jestem :D Na początku nie byłem pewny, czy coś z tego wyjdzie, wolałem się zbytnio nie nastawiać. Ale powoli poznawałem Dominikę i nabierałem pewności, że już nie wrócę do schroniska. Byliśmy razem na spacerach, głaskała mnie, przytulała, mówiła, że będziemy razem jeździć nad wodę :) Potem przyszedł jeszcze chłopak, który podobno też ma się mną zajmować. Mówił, że będę sporo czasu spędzał w miejscu zwanym Wesołym Miasteczkiem. Skoro jest wesołe, to musi być fajne :D Kiedy już miałem zagwarantowany dom, zostało mi tylko pokazać się z najlepszej strony na torze. Co prawda huśtawkę musiałem powtarzać, ale i tak wyszło mi świetnie :D A wszyscy na mnie patrzyli - ludzie, psy... A potem zostałem jeszcze raz zawołany na scenę - dali coś mojej schroniskowej opiekunce za to, że tak fajnie ze mną ćwiczyła. A ja ją za to wycałowałem ;) A potem poszedłem do nowego domku.


Ostatnie trzy dni były naprawdę pełne wrażeń i zakończyły się CUDOWNIE. Teraz będę miał swoich ludzi, z którymi będę chodził na spacery. Swój dom, w którym będę mieszkał. I oby każdy psiak tak miał :)


Trzymajcie się i pamiętajcie o mnie! :D

- Atos

niedziela, 15 czerwca 2014

Mówcie mi "mistrzu" ;)

No więc, tak jak obiecali, dzisiaj też pojechałem na długi spacer. Tym razem w samochodzie jechałem razem z kilkoma innymi psami, więc nie było luksusów ;) Ale za to na samej imprezie był fajnie :)

Po pierwsze - była świetna pogoda. Nie padało, więc ludzie nie uciekli. Nie było gorąco, więc nie zdychaliśmy z upału. Było po prostu w sam raz :)


Po drugie - było dużo więcej ludzi niż wczoraj. A prawie wszyscy patrzyli na mnie ;) Naprawdę, wcale się nie przechwalam ;) W końcu byłem największy, to i najbardziej rzucałem się w oczy. I dużo ludzi mnie głaskało i chwaliło, że jestem taki grzeczny :)



Po trzecie - świetnie mi wychodziło agility. Cały trening, przez który przechodziłem przez ostatnie tygodnie, nie poszedł na marne. Było super, bili mi brawo, wszyscy dziwili się, że daję radę. I że nawet po kilku godzinach jeszcze mi się chce ;) A moja opiekunka ciągle mówiła mi, że jestem jej mistrzem :D To było SUPER!



Po czwarte - mogłem dość dużo pobiegać bez smyczy. Pozwolili mi na to :D Tor zawsze pokonywałem wolny, ale nawet w przerwach często mogłem sobie pobiegać. Oczywiście pod kontrolą opiekunki i jak się za bardzo oddalałem, to mnie wołała i zapinała na smycz. Rozumiem ją, było tam tak dużo ludzi, że mógłbym się zgubić albo ktoś by sobie mnie zabrał ;) A ona by tego nie chciała.

Podsumowując dzisiejszy dzień - BYŁO EXTRA!!! :D

- Atos

sobota, 14 czerwca 2014

A mówili...

A mówili, że spacer będzie długi. A mówili, że będzie fajnie. A mówili, ze będzie dużo ludzi, którzy będą mnie głaskać. A tu co?

Spacer może nie był krótki, ale Duzi przestraszyli się deszczu. A co to za problem, trochę wody? Przecież nikt nie jest z cukru. No, może ten grad nie był przyjemny, jak walił mnie po zadku, ale on był tylko chwilę. A przecież jak tylko posprzątali wszystko, to znowu wyszło słońce. Ale nie, oni uciekli, więc ja też musiałem z nimi.
Biegniemy dalej? No juuuuż - choooodź!
No fajnie nawet było... Ale. Zawsze jest ale. Za mało rozrywki było. Nie pozwolili mi się nawet pobawić z tymi śmiesznymi zwierzakami, które nazywali szopami. A takie fajne były. Szkoda tylko, że za siatką... Było znowu agility, trochę spaceru... No i ucieczka przed deszczem - to było świetne :D Biegliśmy razem, pomagałem mojej opiekunce przytrzymując moją smycz ;)

Naprawdę już musimy wracać? Przecież już nie pada...
A ludzi było mało. Podobno organizatorom imprezy słabo poszła reklama. To znaczy chyba, że mało ludzi wiedziało, że tam będę - znaczy ja i moi koledzy i koleżanki ;) Parę osób mnie pogłaskało, ale gdzie tam do tłumów...

Z dobrych stron, to wyprosiłem od p. Oli całe pyszne ciastko :D A moja opiekunka powiedziała, że skoro dzisiaj tak słabo wyszło, to pójdziemy jeszcze jutro. Może będzie lepiej. 

Ps. W aucie nawet nie było tak źle ;) Bagażnik jest całkiem fajnym miejscem - jest cały dla mnie :) Tylko trochę trudno się do niego wskakuje, ale da się przeżyć :)

- Atos

czwartek, 12 czerwca 2014

Kolejny (ty)dzień

No i kolejny dzień, a właściwie tydzień minął. W sobotę nie byłem na spacerze, dlatego dzisiaj jeszcze bardziej niecierpliwie czekałem na moją opiekunkę. Ale ona nie przyszła...

Na szczęście zawsze, jak nie może przyjść, prosi kogoś, żeby mnie zabrał na spacer :) I tak też było tym razem. Pobiegłem, pobawiłem się - byłem oczywiście bardzo grzeczny ;) Dziewczyny obiecały, że w sobotę pójdę na dłuuugi spacer w jakimś fajnym parku. Już nie mogę się doczekać :D Tylko najpierw będziemy musieli pojechać samochodem - tym się trochę denerwuję, ale dam radę. Muszę ;)

Cześć wszystkim!

- Atos

piątek, 6 czerwca 2014

Czwartkowy spacer

To znowu ja, Atos :) Wczoraj znowu był dzień, kiedy przyszła moja opiekunka. Najpierw przeszła koło mojego boksu, myślałem, że mnie zostawi. Ale na szczęście ona tylko poszła po Harrego (bo tym razem to jego wolontariuszki nie było) i wróciła po mnie :)

Dziwnie się chodziło, wiedząc że moja opiekunka w tym samym czasie trzyma też innego psa, ale nie narzekałem ;) W końcu każdy zasługuje na spacer :) Dołączyła do nas jeszcze Lejdi i Lola i poszliśmy do lasu. Mogłem trochę pobiegać bez smyczy, a na końcu było BAJORO :D Było suuuper! Razem z Lejdi i Lolą biegaliśmy, szaleliśmy i chlapaliśmy wszystko i wszystkich. Chyba nasze opiekunki nie były z tego powodu szczęśliwe, ale trudno :P Tylko biedny Harry musiał być cały czas na smyczy.

W drodze powrotnej prowadziłem całą grupę - i co jakiś czas sprawdzałem, czy nikt się nie zgubił ;) Blisko schroniska zostałem zapięty na smycz. Podobno boją się, żebym nie wpadł pod te hałasujące cosie zwane samochodami. No, niech im będzie ;)

Wróciliśmy i poszliśmy znowu odwiedzić wybieg - ten z agility. Lejdi uczyła się tego, co ja już mam opanowane, a Harry wchodził jej w paradę :P On myśli, że wszystkie parówki są dla niego. Trochę pobiegaliśmy, poćwiczyliśmy i pora była wracać do boksu. Niestety moja wolontariuszka powiedziała, że w sobotę nie pozwalają jej przyjść... Ale wspominała też coś, że może pójdę w przyszłym tygodniu do nowego pana, który chciałby, żebym pilnował jakichś stawów. Zobaczymy, co to będzie :)

- Atos

niedziela, 1 czerwca 2014

Parę słów od Harrego

Dzisiaj oddam głos mojemu koledze, z którym często chodzę na spacery i ćwiczę agility (a jego opiekunkę uwielbiam) :) Posłuchajcie Harrego.
- Atos

Cześć!


Jestem Harry - niewielki kundelek, który czeka na swój jedyny dom. Do schroniska trafiłem w lutym zeszłego roku. Po jakimś czasie zacząłem wychodzić na spacery, dostałem swoją opiekunkę, która się ze mną bawiła i pokazała mi, czym jest agility. Razem się uczyliśmy i staliśmy się przyjaciółmi - wszędzie ja i ona :) Niestety bywały też takie dni, kiedy ona nie przychodziła. Wtedy czekałem w boksie z nadzieją, że o mnie nie zapomniała. Czasami wychodziłem z innymi osobami, którym szkoda było mnie - czarnulka wciąż czekającego na dom.


Przyszedł czas, kiedy przez dłuższy czas nie widziałem mojej opiekunki. Mijał miesiąc, dwa, w końcu powiedzieli mi, że raczej już nie przyjdzie. Zasmuciłem się... Ale zaczęła do mnie przychodzić inna dziewczyna. Ją też zacząłem lubić. Ale jeszcze nie zdążyłem jej bliżej poznać, a przyszedł ktoś inny - w dzień, kiedy żaden pies nie wychodzi na spacer. Powiedział, że idziemy do domu. Że będę miał rodzinę. Odezwała się we mnie nadzieja, że w końcu wszystko będzie dobrze. Że ktoś mnie pokocha i przestanę mieszkać za kratami.

Przez dwa tygodnie było super! Codzienne spacery, dobre jedzonko i ludzie, których miałem dla siebie. Jednak oni czasami wychodzili... Mówili mi, że wrócą, ale ja i tak tęskniłem. Zdarzyło mi się kilka razy zniszczyć coś w domu. Myślałem, że mi wybaczą, pozwolą się powoli przystosować do nowej sytuacji. Ale oni powiedzieli, że mają mnie dość i wracam do schroniska. Byłem załamany...


Na szczęście prawie od razu dostałem nową opiekunkę. Znów przypomniałem sobie, co to znaczy mieć wiatr w sierści i jakie agility jest świetne. Poznałem nowych kolegów i koleżanki oraz ludzi, którym na nas zależy. I odzyskałem nadzieję, że w końcu będę miał ten SWÓJ JEDYNY DOM Bo każdy pies, nawet ten czarny, zasługuje na dom :) 

- Harry