czwartek, 31 lipca 2014

Rok jeszcze nie minął ;)

Hej, tu znowu Lola :) Mam wspaniałe wieści!


6 sierpnia minąłby rok, odkąd trafiłam do schroniska. Minąłby, ale nie minie. A to dlatego, że właśnie dzisiaj pojechałam do nowego domu! :D Zacznę może od początku.

Dzisiaj, po 2-tygodniowej przerwie, znowu wyszłam na spacer z moją opiekunką - tą stałą, nie tymczasową. Bardzo się ucieszyłam, bo już się za nią stęskniłam. Ale ona była jakaś trochę podenerwowana, nie wiedziałam dlaczego. No i potem wszystko się wyjaśniło. Mimo okropnej pogody przyjechały do schroniska panie - jedna z nich zastanawiała się nad podarowaniem mi domu.

Panie niby przyjechały do mnie, ale oglądały też inne psiaki. Napięcie mojej opiekunki trochę przeszło też na mnie. Sama zaczęłam się denerwować, czy to mnie wybiorą. Zastanawiały się jeszcze nad innym kolegą, ale w końcu zapadła decyzja. To ja dostałam prezent w postaci domu! :D Na tydzień przed rocznicą trafienia za kraty. A już powoli traciłam nadzieję ;)

Trzymajcie się i życzcie mi szczęścia ;)

- Lola

czwartek, 24 lipca 2014

Kudłate życie kudłatego Tola


Hej, jestem Tolo. Chociaż podobno początkowo miałem nazywać się Tlenek - a właściwie Tlenek Srebra. Co to w ogóle miało być? o.O Na szczęście nikt już tak do mnie nie mówi :)


Jestem kudłaty i żyję w kudłatym świecie. Nie to, żeby to był inny świat. Po prostu na wszystko patrzę przez zasłonę kudełków ;) Niestety moje kudłate życie nie układało się do tej pory zbyt dobrze. Kiedy pierwszy raz trafiłem do schroniska, bardzo źle to zniosłem. Wyglądałem jak wrak samego siebie - chudy, z chorą skórą i marną sierścią. Obcięli mnie, umyli i wysłali do czegoś zwanego "domem tymczasowym".

Zaraz po trafieniu do schroniska...
Po obcięciu...
Nie wiem, o co chodzi z tym tymczasowym, ważne że to dom. Tam odzyskałem trochę sił. Wciąż byłem chudy, ale już miałem ochotę na harce i przyznaję, trochę dawałem w kość opiekunce. Chyba miała mnie dość, bo pojechałem do kolejnego domu tymczasowego. A po kilku dniach do kolejnego - tym razem podobno stałego. Eh, te ciągłe przeprowadzki - nikomu tego nie życzę.


Ale po tej przeprowadzce było wszystko fajnie. Mieszkałem z dziećmi i ich rodzicami i dobrze się dogadywaliśmy :) Niestety jednego dnia, zostałem sam z dziećmi. Bawiliśmy się, ale nagle coś mi się nie spodobało - nie pamiętam już co. Może ktoś pociągnął mnie za ogon albo przez przypadek podeptał, nie wiem. Tak czy inaczej odgryzłem się dziecku. Rodzice nie byli zadowoleni.... Powiedzieli, że mają mnie dość i wracam do schroniska. No to wróciłem :(


Tam znowu źle się czułem. Bardzo nie lubię tego szczekania, hałasu, krat. Potrzebuję domku... Na szczęście szybko wzięła mnie do domu jedna dziewczyna - Ola. Zaliczyłem kolejną przeprowadzkę, ale lepsze to niż schronisko. Zamieszkałem z dwoma innymi psami. Początkowo nie byłem pewny, czy się z nimi dogadam, ale teraz to moje najlepsze kumpelki :) Podczas pobytu u Oli kilka razy zdarzyło mi się wybiec komuś między nogami, ale zawsze w końcu wracałem do domu. Jednak kilku nocy nie spędziłem u Oli...



Kiedyś zabrali mnie do jakiegoś domu. Mówili, że mam tam zostać już na zawsze. Nie bardzo cieszyłem się na kolejną przeprowadzkę, ale nie miałem nic do gadania. Ale tamci ludzie mi się nie spodobali. Dlaczego mam mieszkać z panią, która traktuje mnie jak pluszaka do tulenia i chłopcem, który się mnie panicznie boi. Byłem zestresowany i zdarzyło mi się raz ugryźć... Przepraszałem, ale mimo to zostałem wysłany do schroniska - ZNOWU :( Na szczęście po kilku dniach Ola znowu po mnie przyszła, Przepraszała, że tak długo pozwoliła mi tu zostać i zabrała z powrotem do domu. Mam nadzieję, że już tam zostanę - nie chcę kolejnych przeprowadzek i powrotów do schroniska.

- Tolo

niedziela, 20 lipca 2014

WANTED: CENTEK I LUNA!

Tym razem wypowiem się sama. Wczorajsza radosna wiadomość o adopcji Centka niestety już się przeterminowała. Dzisiaj w nocy uciekł razem ze swoją towarzyszką Luną z firmy, której mieli pilnować. Firma znajduje się w Bytomiu, ale teraz psy mogą być już na całym Śląsku albo i poza jego granicami. Jeśli ktokolwiek widział Centka i/lub Lunę, bardzo proszę o informację.

EDIT: Centek odnaleziony! Dalej szukamy Luny!


- Beata

sobota, 19 lipca 2014

Mogę na słówko?

Hej, pewnie mnie nie znacie. Jestem Centek, ale to akurat jest najmniej ważne. Chciałem rzec tylko kilka słów. Bo wiecie, dzisiaj znalazłem dom. Ale nie po raz pierwszy, dlatego bardzo potrzebuję trzymania kciuków za moich nowych opiekunów. Mogę na Was liczyć?


Moje życie jest dość zakręcone - schronisko jedno, drugie, dom, schronisko, firma, dom, schronisko nr 1, powrót do drugiego... Jeśli miałbym wszystko opowiadać, to bym się dzisiaj nie wyrobił. W skrócie nigdzie nie mogę znaleźć sobie miejsca, nikt jeszcze nie zaskarbił sobie do końca mojego zaufania. W pierwszym domu ludzie byli dla mnie zbyt słabi - z takimi nie chcę się zadawać. W firmie mi się nie podobało, to uciekłem. Miałem do tego prawo - sam sobie jestem panem. Sam też znalazłem sobie dom. Po prostu położyłem się pod odpowiednimi drzwiami ;) Ludzie byli super, myślałem, że zawsze będzie idealnie, że zawsze będą w domu dla mnie. Ale oni zaczęli wychodzić - często i na długo :( Nie umiałem sobie z tym poradzić, zniszczyłem trochę rzeczy, żeby zwrócić ich uwagę, w końcu przy braku reakcji z ich strony, postanowiłem uciec. I tułałem się znów po schroniskach...


Ja nie jestem zły. Potrzebuję po prostu odpowiedniego opiekuna, który nawiąże ze mną nić porozumienia. I nie pozwoli mi się zanudzić ;) I dlatego bardzo proszę - trzymajcie kciuki, żeby ten dom okazał się moim domem na zawsze. BARDZO TEGO POTRZEBUJĘ.

- Centek

czwartek, 17 lipca 2014

Co za pogoda... Oraz parę słów od Dakoty

Cześć, to znowu ja, Lola :) Wpadłam tylko na chwilę, żeby Wam powiedzieć, że dzisiaj pogoda była zabójcza - nawet dla mnie. Ledwo wyszłam z boksu, a już wolałam uciec pod jakiś krzak albo do innego cienia. Na spacerze kilka raz zgłaszałam protest i chowałam się tam, gdzie najchłodniej. A Sparrow do mnie szybko dołączał ;)

Po spacerze poszliśmy na wybieg. W jednym baseniku było trochę wody, za mało, żebym się mogła wykąpać, ale zawsze coś. A na dodatek znalazłam Krówkę, której też było gorąco, więc pomogłam jej się ochłodzić ;) Sparrow nie chciał mi pomóc, za to Harry z chęcią to robił :P

Najpierw kąpanie...
...potem suszenie...
Ode mnie tyle, oddam jeszcze głos Dakocie, która chciała coś powiedzieć ;)

- Lola


No czeeeeść! Mówią mi Dakota, choć nie wiem czemu - nie bardzo mi się to podoba, ale nie mam nic do gadania ;) Może nie jestem ideałem, ale CHCĘ, naprawdę CHCĘ mieć dom. Wiem, że nie zawsze jestem grzeczna. Wiem, że ludzie nie lubią, jak kłócę się z innymi psami. Po prostu wolałabym być jedynaczką - czy to coś złego? Mam nadzieję, że nie...


Czasami śni mi się, że znalazłam już dom. W tym śnie jest Pani i Pan. I oni mnie naprawdę kochają. Nie muszę słuchać rozpaczliwego szczeku innych psów, na spacery wychodzę 3 razy dziennie. Mam własne posłanie, własną miskę i własną maskotkę. Kiedy mi smutno, przytulam się do Pana lub Pani, a oni mnie nie odtrącają. Kiedy widzę, że im jest smutno, pocieszam ich. Wiem, że nigdy mnie nie oddadzą, że będą mnie kochać aż do końca życia. Wiem to, bo jestem ich, a oni są moi.


Czy ten sen się spełni? Mam ogromną nadzieję, że tak. A na razie czekam...

- Dakota

wtorek, 15 lipca 2014

Urlopowe zmiany

Cześć, jestem Lola :) I mam pecha :(


W schronisku mieszkam już od roku... Trafiłam razem z przyjaciółką, która jednak szybko znalazła dom. A jakoś nie zapowiada się, żeby mój pobyt w schronisku miał się szybko skończyć. Nie wiem, co robię źle, że nikt mnie nie chce pokochać.

 

Na szczęście mam swoją opiekunką, która dba o to, żebym za dużo nie myślała o moim nieszczęściu ;) Lubię skakać i szaleć, więc każdy spacer to dla mnie ogromna frajda - bo co można robić w ciasnym boksie? Nie można gonić piłki, nawet na zabawy ze Sparrowem - moim kumplem z boksu, nie ma miejsca. Ale na moją opiekunkę mogę zawsze liczyć :) Ostatnio coś wspominała, że przez jakiś czas nie będzie do mnie przychodzić - jakieś wakacje czy coś takiego. Ale obiecała też, że nie pozwoli, żebym siedziała sama. I tak właśnie dostałam zastępczą opiekunką. To nie to samo, ale przynajmniej mogę liczyć na spacery ;)


W ostatnią sobotę dużo czasu spędziłam na wybiegu. Bawiłam się ze Sparrowem, goniłam za piłką i w ogóle szalałam :D Byłam też na spacerze z kolegami. Mimo że starałam się być grzeczna, muszę się przyznać do czegoś... Po pierwsze, ciągnęłam moją zastępczą opiekunkę za mocno - wiem, bo przez to zmęczyłam się tak mocno, że musiałam poleżakować w kałuży ;) Myślę, że nie tylko ja się tym zmęczyłam, więc przepraszam, ale nie mogłam się powstrzymać, by wszędzie szybko dotrzeć. A po drugie... No cóż, nie zawsze jestem delikatna i tym razem trochę przegięłam. Kilka razy mi się zdarzyło, że dziewczyny chciały mi dać parówkę, a ja im przygryzłam np. palec. Ale to wszystko niechcący - naprawdę.


No i to chyba na tyle na dzisiaj. Może się jeszcze tutaj odezwę ;)

- Lola

sobota, 12 lipca 2014

Na szczęście już w domu

Mimo ostatnich problemów zdrowotnych okazało się, że jednak zasługuję na dom :D Łapka boli coraz mniej, przeszłam też szczęśliwie zabieg sterylizacji. We wtorek zaliczyłam spacerek, który musiał mi zastąpić czwartek, kiedy byłam po operacji. A dzisiaj z samego rana pojechałam zaczynać nowe życie w Żywcu!

Trzymajcie się!
- Kira

sobota, 5 lipca 2014

To NA PEWNO nie był dobry pomysł!

Ta łapa mnie ciągle boli :( Na początku spaceru myślałam, ze już jest dobrze - mogłam normalnie chodzić i nie bolała. Ale wystarczyło kilkadziesiąt kroków i było tylko gorzej. Zaczęła mnie boleć, a potem coraz bardziej i bardziej... W końcu ledwo mogłam chodzić.


Na domiar złego nabawiłam się jeszcze na tej samej łapce rany. Może nie jest ona śmiertelna, ale dokłada nieprzyjemności. Nawet nie wiem, skąd ona się wzięła :( Nikt tego nie wie, dlatego po spacerze zostałam przeprowadzona do innego boksu - myślą, że z tamtym jest coś nie w porządku.


Poza tym byliśmy nad wodą, za którą, jak już mówiłam, niespecjalnie przepadam. Ja tam wolałam pozaczepiać ludzi, wyciągnąć od nich coś smakowitego i oczywiście poleniuchować na brzegu ;) Potem wróciliśmy do schroniska i poleniuchowaliśmy na wybiegu razem z Ramisem, Harrym i Koką. Chociaż... Może nie do końca ;) JA leniuchowałam, a oni tylko chwilami się do mnie przyłączali - raczej woleli się bawić, biegać za piłką i chlapać w misce z wodą. Cóż za marnotrawstwo wody i energii...


Na koniec, jak już mówiłam, przenieśli mnie do innego boksu. A właściwie dosłownie wnieśli mnie - ze względu na moją chorą łapkę. Ale moja opiekunka powiedziała, że przyjdzie do mnie we wtorek, bo jesteśmy z kimś umówione - ciekawe z kim :)

- Kira

piątek, 4 lipca 2014

Chyba to nie był dobry pomysł...

Wczoraj nie był zbyt dobry dzień... Nie dość, że było za ciepło, to jeszcze na samym początku spaceru pokłóciłam się z koleżanką :( Mam nadzieję, że jej się nic nie stało, ja niestety trochę na tej bójce ucierpiałam. To chyba naprawdę nie był dobry pomysł, gryźć się z nią... Potem przez cały spacer bolała mnie łapka. Moja opiekunka oglądała ją, ale nic strasznego nie zobaczyła. Tylko kilka małych ranek. Ale chyba sobie ją trochę nadwyrężyłam, bo troszkę boli, jak na niej staję. Mam nadzieję, że szybko mi przejdzie. Wyliżę się z tego - dosłownie, jęzorem ;)


Trzymajcie się i nie bijcie się z kolegami! ;)
- Kira